Strony

13 listopada 2012

Rozdział 1

    Przebudziłam się zdyszana. Znowu śnił mi się ten sen. Nie mogąc się uspokoić postanowiłam iść wziąć prysznic. Ciepła woda obmywała mnie wszędzie. Uwielbiam to. Zawsze wtedy mogłam się skupić i myśleć co czeka mnie następnego dnia. Gdy się umyłam usiadłam przy swojej toaletce. Spojrzałam w lustro. Buźki może nie miałam pięknej, za to włosy gęste, lśniące i długie do pasa. Były bląd koloru. Zaczęłam je rozczesywać. To jest moja wizytówka, zawsze się śmiałam w myślach. Każdy ze szkoły mnie po nich rozpoznawał. Gdy skończyłam się ubierać postanowiłam wyjść z pokoju i zjeść śniadanie. Mieszkałam w rodzinie zastępczej. Gdyż swojej nie znałam. Jak już, to tylko przez mgłę. Moja rodzina porzuciła mnie. Nie pamiętam ich. Zawsze dziękowałam Bogu za to, że wybrał mi Ciotkę Bellę. Oczywiście nie była moją prawdziwą ciocią, ale uwielbiałam ją. To ona wychowywała mnie. Gdy zeszłam do kuchni powitał mnie zapach gorących naleśników z toffi i bitą śmietaną. To była moja ulubiona potrawa. Ciocia odwróciła się do mnie i uśmiechnęła.
- Masz tu Kochanie swoje ulubione danie. Bo w końcu dziś masz pierwszy dzień szkoły po wakacjach. Oby  Dobrze wypadł.
- Uhm, ciociu wiesz dobrze, że zawsze pierwszego dnia w szkole nic się nie dzieje. Są po porostu nudy. Rozpoczęcie, przemowa dyrektora, a potem idziemy do klas po plan lekcji na następny dzień. Nuuuda.
- Skoro tak twierdzisz. Czy twój kuzyn już się obudził?- Zapytała.
Mój kuzyn, czyli jej syn był o dwa lata starszy ode mnie. Zawsze lubił siedzieć w garażu z kolegami do późna nocy, a następnego dnia nie można było Go zbudzić.
- Cóż, jak zwykle pewnie siedział wczoraj do północy i teraz nawet nie ma zamiaru wstać.
- No to idź do niego i Go obudź. Ja mam dość tego dzieciaka. Za każdym razem kiedy próbuje obudzić Ashton'a, ignoruje mnie. Nie mam cierpliwości do niego.
- Dobrze ciociu, spróbuje.
***
         Gdy zjadłam śniadanie postanowiłam pójść po pistolet na wodę, a następnie oblać nastolatka.
Nie pukając do drzwi pokoju, zaczęłam się skradać. Jonathan słodko spał. Zaczęłam mu się przyglądać. Spał jak niemowlę. Miał kasztanowe włosy sięgające do szyi. Pasowała do niego ta fryzura. Gdy podeszła do niego zaczęła Go pryskać wodą. Ten nagle podskoczył i spadł z łóżka.
- Kurczę, co się dzieje!
Shopie zaczęła się śmiać.
- Nie daruję Ci tego! Nagle wstał i zaczął ją gonić. Dziewczyna zaczęła biec po schodach. Chłopak naburmuszony biegł za nią.
- Coś Ty zrobiła! Dogonię Cię.
- Próbowałam Cię zbudzić. Nie moja wina, że lubisz siedzieć po nocach w garażu!
- Nikt nie prosił Ciebie, żebyś mnie obudziła.
- Tsssa, miałam pozwolić żebyś się spóźnił pierwszego dnia do szkoły ?
- Cooo, już! Myślałem, że dzisiaj jest niedziela. No cóż muszę się szybko przygotować. Która godzina?
- Za 20 minut będzie ósma. Lepiej się pośpiesz, nie mam zamiaru na Ciebie czekać.
- Dobra, okej. Daj mi 5 minut i będę gotowy.
- No ja myślę.
Gdy weszłam do kuchni ciocia już się uśmiechała.
- Jak Ty to robisz Sophie, że gdy pójdziesz budzić kuzyna to On wstaje. Ja tego nie potrafię.
- Widzisz ciociu, ja mam do tego talent.


No i rozdział jest. ^^ Trochę to trwało, ale to nic. Z góry przepraszam za błędy.